USA 2:3 Iran
Środa to drugi dzień zmagań w FIVB World Grand Champions Cup mężczyzn. W meczu numer dwa dojdzie do pojedynku reprezentacji Stanów Zjednoczonych z drużyną narodową Iranu. Jego początek zaplanowano na godzinę 8:40 czasu polskiego. Rywalizacja toczyć się będzie w japońskiej Nagoi.
W mojej ocenie zdecydowanym faworytem tej konfrontacji będą siatkarze z Ameryki Północnej, którzy dysponują zdecydowanie większym potencjałem niż ich najwyższy rywal. W związku z tym bez wahania zaatakowałem zwycięstwo USA po kursie @1,50 w Fortunie. Moim zdaniem mamy tu spore value. Osobiście nie wystawiłbym tu więcej niż @1,30 czy nawet @1,25, po tym co widziałem w wykonaniu obu reprezentacji we wtorek. O tym parę słów za chwilę, ale zacznijmy tradycyjnie od składów.
USA:
Rozgrywający: Christenson, Shoji
Atakujący: Patch, Clark
Przyjmujący: Sander, Anderson, Russell, Jaeschke
Środkowi: Holt, Smith, Jendryk, Averill
Libero: Shoji, Watten
IRAN:
Rozgrywający: Salafzoon, Marouf
Atakujący: Ghafour, Ghara
Przyjmujący: Ebadipour, Ghaemi, Nazari Afshar, Mirzajanpour, Manavinezhad
Środkowi: Faezi, Mousavi, M. Gholami
Libero: Heydari, Marandi
W porównaniu do pierwszej imprezy sezonu, jaką były zmagania w FIVB World League, do amerykańskiego teamu wracają największe gwiazdy, których w "Światówce" brakowało. Mowa oczywiście o Matthew Andersonie i Maxwellu Holcie. Tak zbudowana ekipa powinna się liczyć w walce o końcowe zwycięstwo w Pucharze Wielkich Mistrzów. Skład Iranu też bez żadnej większej sensacji. Chyba, że za taką uznać brak środkowego Adela Gholamiego, którego zdaje się Igor Kolaković usunął ze względów dyscyplinarnych.
Pierwszego dnia Pucharu Wielkich Mistrzów obie ekipy wygrały swoje mecze, ale zdecydowanie lepszą siatkówkę pokazali Amerykanie, zwyciężając 3:0 Japonię. Można nawet mówić o pogromie, bo poszczególne sety wyglądały tak: 25:21; 25:18; 25:13. Persowie mieli zdecydowanie bardziej wymagającego rywala i ich wygraną należy postrzegać w kategorii (małej) niespodzianki. W szczegółach wyglądało to tak: 19:25; 25:23; 26:28; 31:29; 11:15.
Różnica polega jednak na tym, że Amerykanie sami zdobyli aż 73% swoich punktów, a Persowie zaledwie 65%. Pisząc krótko, to bardziej Włosi przegrali to spotkanie, popełniając aż 42 (!!!) błędy własne niż wygrali je reprezentanci Iranu. Jankesi mają zdecydowanie więcej atutów od Italii, i nie powinni dać przeciwnikowi najmniejszych szans.
Za USA przemawia też historia starć bezpośrednich. Trzy ostatnie dość pewnie, bo zawsze za komplet punktów, wygrywali Matthew Anderson i jego koledzy z zespołu. Takiego samego scenariusza spodziewam się w środowy poranek.
Szanse na wejście mojego typu oceniam na jakieś 75% czy nawet 80%.