Kladno 2:3 Dukla Liberec
Druga seria gier w Ekstralidze Czeskiej, co ciekawe - kolejnego dnia po pierwszej. Niegdyś tak to działało w PlusLidze, ale ostatecznie zaprzestano tej formy i kiedy jeszcze grało się do trzech zwycięstw, to między meczami były większe przerwy i na przemian grano w hali jednych i drugich. System, który pozostał w Czechach, jest nieco wygodniejszy, ale jak wiadomo, hala to duży atut, przez co często te emocje... szybciej się kończą.
Tak jest w przypadku ekipy Kladno volejbal cz. Drużyna ta wygrała fazę zasadniczą w Czechach, notując w 22 spotkaniach 19 zwycięstw oraz trzy porażki. U siebie Kladno przegrało tylko raz, na początku sezonu w październiku i od tej pory jest niepokonane we własnej hali. W Czechach ten argument jest duży, bowiem podobnie jest z pozostałymi ekipami z czołówki, które mają podobne bilanse.
Kladno z racji tego, że zajęło pierwsze miejsce, mierzyło się z ósmą ekipą w ćwierćfinale. Ponieważ w Czechach gra toczyła się do czterech zwycięstw, wszystkie cztery mecze wygrali faworyci, u siebie wygrywając dwa mecze i tracąc seta, a na wyjeździe wygrywając po tie-breaku i na koniec w czterech setach.
Dukla Liberec, która występowała w Lidze Mistrzów, bo pamiętamy ją z potyczek z Asseco Resovią Rzeszów, zajęła czwarte miejsce w sezonie zasadniczym i miała trudną przeprawę z ekipą z Brna w ćwierćfinale. Ostatecznie zakończyło się to wynikiem 4-2, ale trzy ostatnie spotkania kończyły się w tie-breakach.
Ogólnie play-offy w Czechach oznaczają dla drużyn bardzo dużo grania, pomiędzy kolejnymi potyczkami jest niewiele czasu. Tych sześć spotkań z Brnem, Liberec rozegrał od 15 do 24 marca. Sześć spotkań w dziesięć dni? Sporo.
Kladno i Liberec grały ze sobą w czwartek, wygrali faworyci 3:1. Główne skrzypce grał Matti Hietanen, który jest gwiazdą zespołu, ale był dzielnie wspierany przez innych kolegów w zespole, trzeba przyznać, że wszystkie elementy dobrze działały. Główną bronią Kladna jest zagrywka, we własnej hali świetnie funkcjonująca.
Dukla Liberec, mająca w składzie Sławomira Stolca czy Adriana Patuchę, nie tylko sobie zupełnie w tym elemencie nie radziła, ale również miała spore kłopoty z przyjęciem.
Trudno się spodziewać, by w jeden dzień drużyna z Liberca znalazła sposób na zagrywkę przeciwników, nagle sama zaczęła lepiej serwować i stała się pierwszą drużyną od października, która pokonałaby Kladno w ich hali.