Dynamo Kazan Women - Casalmaggiore W.
Już w ten weekend we włoskim Montichiari rozegrany zostanie turniej finałowy siatkarskiej Champions League kobiet. Pary półfinałowe stworzyły zespoły Dinama Kazań i Pomi Casalmaggiore oraz Fenerbahce Grundig Stambuł i VafifBank Stambuł. Pierwsza z nich swój półfinał rozpocznie o godzinie 18:30.
Moim zdaniem dość wyraźnym faworytem w rosyjsko-włoskim zestawieniu są podopieczne Riszata Giliazutdinowa. Na podstawie tego co pokazały dotychczas oba zespoły można zaryzykować tezę, że są po prostu ekipą z wyższej półki. Dodatkowo Casalamggiore u siebie zagra tylko teoretycznie. Klub ten jest gospodarzem Final Four, ale nie zostanie ono rozegrane w hali, w której Kożuch i jej koleżanki występują na co dzień. Turniej finałowy Ligi Mistrzyń będziemy grali w Pala George w Montichiari, podczas gdy w Serie A1 i w fazie grupowej LM Pomi występuje w Palazzo dello Sport Mario Radi w Cremonie.
W związku z tym, że de facto mamy pojedynek na gruncie neutralnym zdecydowałem się zaryzykować i zagrać na Dinamo Kazań z handicapem -1,5 seta. Kurs @1,65 może nie powala, ale przynajmniej małe value tu mamy. Osobiście widziałbym tu kurs na poziomie @1,50. Na zwykłą wygraną dziewczyn ze stolicy Tatarstanu nie wystawiłbym więcej niż @1,20.
Bierze się to między innymi z tego, że włoska kobieca siatkówka ostatnimi laty mocno podupadła. Przyczynił się do tego kryzys finansowy w Italii i postawienie na tę dyscyplinę przez Turcję czy Azerbejdżan (w tym roku mamy odwrót) oraz Rosję. Najlepiej to widać w szerszym kontekście. W pierwszych dziesięciu edycjach Ligi Mistrzyń w XXI wieku włoskie ekipy wygrywały te rozgrywki... aż 7 razy, dominując je kompletnie w latach 2005-2010. Od tamtego czasu nie sięgnęły po Puchar Europy ani razu! Na podium stały dwa razy, czyli tyle samo razy co Dinamo Kazań, które w 2014 zresztą okazało się najlepsze.
Pomi Casalmaggiore również nie zbudowało dream teamu z prawdziwego zdarzenia. Skład jest solidny, ale nie ma w nim ani jednej zawodniczki, która zaliczałaby się do światowego topu na swojej pozycji. Najsłabiej wygląda obsadzone przez rodzime zawodniczki lewe skrzydło. Francesca Piccinini i Valentina Tirozzi nie gwarantują wysokiej skuteczności w ataku. Zwłaszcza na wysokiej piłce. Ponadto nie są też królowymi przyjęcia, delikatnie rzecz ujmując. Moim zdaniem właśnie słabość na lewym skrzydle uniemożliwi im awans do niedzielnego finału, a już na pewno nie pozwoli sięgnąć po końcowe zwycięstwo. Środek z Gibbemeyer i Stevanović jest chyba nawet lepszy niż ten rosyjski, przynajmniej w ofensywie, ale to trochę za mało. Tym bardziej, że Małgosia Kożuch również nie jest typem siatkarki specjalizującej się w ataku z piłek sytuacyjnych.
Kazań ma przynajmniej dwie killerki, jeśli tak można napisać. Pierwszą jest oczywiście Jekaterina Gamowa, a drugą Bułgarka Elitsa Wasiliewa, która rozgrywa naprawdę znakomity sezon. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że lepszy od "Carycy". Trzecią skrzydłową jest znakomita w defensywie Del Core, która w ataku na pewno podstawowym przyjmującym Casalamaggiore nie ustępuje. Dinamo regularnie w spotkaniach z wymagającymi rywalami atakuje ze skutecznośćią 40%+, od czasu do czasu wybijając się na 50%+. W przypadku Pomi na ogół mamy ledwie 30%+. Było tak w obu starciach z Chemikiem Police czy też z Eczacibasi Stambuł.
Tym co przekonało mnie ostatecznie do zagrania na Gamową i jej koleżanki, była łatwa przeprawa w ćwierćfinałach Champions League z Piacenzą, czyli ekipą o podobnym do Pomi potencjale, ale z większą siłą ognia. Otóż siatkarki rosyjskiego klubu wygrały dwukrotnie 3:0. U siebie oddając zaledwie 58 punktów, a na wyjeździe 64 oczka.
To ostatecznie sprawiło, że zainwestowałem w Dinamo Kazań (-1,5), a nie over 3,5 seta, który też mnie tutaj korcił. Szanse na wejście mojej propozycji ostrożnie do niej podchodząc, jak wspomniałem na wstępie, to jakieś 65%+.