Niedzielny hit PKO BP Ekstraklasy! Legia Warszawa - WKS Slask Wroclaw
Piłkarska niedziela w PKO Bank Polski Ekstraklasie to aż trzy mecze tzw. grupy mistrzowskiej, w tym hit pierwszej kolejki rundy finałowej, czyli starcie prowadzącej w tabeli Legii Warszawa z trzecim w stawce Śląskiem Wrocław. Generalnie zmagania o ligowe punkty zaczynamy już o godzinie 12:30, kolejny mecz o 15:00, a wisienka na torcie pojawi się o 17:30. Później oczywiście jeszcze magazyn ligowy, czyli praktycznie cały dzień przed telewizorem.
- Legia Warszawa jest liderem z przewagą aż siedmiu oczek nad drugim w stawce i broniącym tytułu sprzed roku Piastem Gliwice (przy jednym meczu rozegranym), może pochwalić się również najlepszym bilansem bramek (63:30)oraz największą liczbą zwycięstw (19)i najmniejszą liczbą porażek (zaledwie trzy).
- "Wojskowi" są również najlepszą ekipą na własnym boisku (34 punkty), która zdobywa zdecydowanie najwięcej bramek u siebie (42), czyli już średnio blisko trzy na mecz. Ostatni raz takim walcem w spotkaniach domowych była chyba Wisła Kraków, która nie zadowalała się samymi wygranymi, a gromiła rywali,
- Pomimo sensacyjnej porażki w Zabrzu z Górnikiem (0:2), nie można mówić o żadnej obniżce formy. Zabrakło po prostu skuteczności. Podopieczni Aleksandara Vukovicia wciąż mają dużą łatwość w stwarzaniu okazji bramkowych, których na Górnym Śląsku stworzyli sobie trzydzieści, podobnie jak kilka dni wcześniej u siebie z Arką (5:1).
- Lekarstwem na słabszą skuteczność może być powrót do zdrowia i formy Jose Kante, który przeciwko Górnikowi zagrał jako joker i był bliski wpisania się na listę strzelców (zaliczył poprzeczkę). To gracz wszechstronniejszy od Pekharta i może przechylić szalę zwycięstwa na stronę warszawian.
- Stołeczny klub był lepszy w obu bezpośrednich konfrontacjach ze Śląskiem w bieżącym sezonie. W pierwszym (u siebie) jeszcze zabrakło skuteczności, bo pomimo dużej przewagi skończyło się na bezbramkowym remisie, ale już w drugim (na wyjeździe) poszło gładko, bo skończyło się na 3:0.
- Kibice "Wojskowych" w liczbie kilku tysięcy powrócą na stadion, co sprawia, że po kilku kolejkach przerwy atut własnego boiska znowu będzie miał znaczenie.
- Bardzo korzystny bilans spotkań bezpośrednich w ostatnich sezonach. Warszawscy piłkarze ostatni raz w lidze u siebie z wrocławianami przegrali w 2011 roku. Poza tym aż sześć razy wygrywali i dwa razy remisowali.
- Jędrzejczyk i spółka z pewnością będą chcieli zrehabilitować się za potknięcie w Zabrzu, więc o ich determinacje i zaangażowanie, pomimo wczorajszej porażki Piasta, możemy być spokojni.
- Przeciętna forma rywala. Piłkarze Śląska wznowili rozgrywki w słabym stylu. Remis z walczącymi o utrzymanie Rakowem i porażka z Arką. Lepiej było w dwóch kolejnych konfrontacjach z ekipami z dołu tabeli, czyli Wisłą Płock (2:1) czy ŁKS-em Łódź (4:0), który jest już w zasadzie pierwszoligowcem. Ale wciąż nie na tyle dobrze, żeby zagrozić Legii. W całym 2020 roku mowa o bilansie 4-3-3.
- Powrót do wyjściowej jedenastki Artura Jędrzejczyka, który jest nie tylko kapitanem, ale też trzyma w ryzach defensywę "Wojskowych".
"W tym meczu będziemy mieć inną sytuację na trybunach niż miało to miejsce podczas spotkanie z Arką. Osiem tysięcy kibiców na naszym stadionie jest w stanie nas wesprzeć. Cały czas czułem wsparcie naszych wspaniałych kibiców. Nawet podczas meczu z Arką duch tego stadionu był odczuwalny. Nawet w tych okolicznościach, przy pustych trybunach, nasz stadion wygląda inaczej, lepiej niż wszystkie inne. Cieszymy się, że w niedzielę będą z nami kibice" - mówił przed meczem Aleksandar Vuković, a my cytujemy, żeby podkreślić jak istotny to aspekt, choć często zbywany tylko uśmiechem. Przekonali się o tym w piątek w Zabrzu, kiedy niesiony dopingiem Górnik odwrócił losy meczu od stanu 1:2 (3:2).
Fot.: Ekstraklasa SA (materiały prasowe)