„Medalowe
żniwa” - właśnie tak można w dwóch słowach opisać postawę
Biało-Czerwonych w sobotnich finałach Mistrzostwo Europy w
Lekkoatletyce, które rozgrywane są w stolicy Niemiec.
Przed sobotnimi
zmaganiami reprezentacja Polski zajmowała trzecią pozycję w
klasyfikacji medalowej europejskiego czempionatu, mając w dorobku
sześc medali, w tym trzy z tego najcenniejszego kruszcu. Przed nami znajdowały się drużyny narodowe Niemiec i Wielkiej Brytanii.
Justyna Święty-Ersetic
nie pozwoliła jednak na to, żeby na tej liczbie krążków nasz
licznik w Berlinie zatrzymał się na dłużej. To ona jako pierwsza podczas
tego weekendu uszczęśliwiła polskich kibiców, wygrywając
finałowy bieg na 400 metrów. Mistrzostwo Europy to jej największy sukces indywidualny
w karierze.
Kilkadziesiąt minut później Adam Kszczot bez
zarzutu wywiązał się z roli faworyta, wygrywając bieg na 800
metrów. Tym samym Polak przeszedł do historii lekkoatletyki,
zdobywając złoto na tym właśnie dystansie na trzech kolejnych imprezach
mistrzowskich, co wcześniej nikomu się nie udało!
To nie był jednak koniec
złotych żniw w sobotę. W ostatniej konkurencji wieczoru, biegu
sztafetowym 4x400 metrów kobiet, Polki również okazały się
najlepsze. Złoto ona ostatniej prostej wyszarpała
dla nas Justyna Święty-Ersetic. Wcześniej pobiegły Małgorzata
Hołub-Kowalik, Iga Baumgart-Witan i Patrycja Wyciszkiewicz.
Trzy tytuły mistrzowskie
pozwoliły powrócić Biało-Czerwonym na czoło klasyfikacji
medalowej. Jutro ostatni dzień zmagań w Berlinie. Jedną z
konkurencji będzie rzut młotem kobiet, w którym murowaną
kandydatką do złota jest Anita Włodarczyk.