Wydaje się już niemal przesądzone, że piłkarze rywalizujący w rozgrywkach PKO Ekstraklasy 2019/2020 wrócą do gry już w ostatni weekend maja (29-31), o ile oczywiście nie nastąpi drastyczny wzrost zachorowań spowodowanych epidemią koronawirusa.
W ostatnich dniach media donosiły o szczegółach planu, który miałby zyskać akceptację władz państwowych i tym samym umożliwić powrót do sportowej rywalizacji przy zachowaniu reżimu sanitarnego, czyli wszelkich środków bezpieczeństwa, które miałyby zmniejszyć do minimum ryzyko zakażenia wszystkich uczestników zmagań.
W czwartkowym wydaniu „Przeglądu Sportowego” przedstawiono szczegóły założeń. Jak już wcześniej wspomnianą pierwsza faza powrotu do zajęć zakłada dwutygodniową kwarantannę i powrót do zajęć w małych grupach. Ma ona potrwać do trzech tygodni. Później przyjdzie czas na dwutygodniowe zajęcia w pełnym składzie.
Nie obędzie się oczywiście bez testów na obecność koronawirusa, które zostaną przeprowadzone po dwóch tygodniach kwarantanny i tuż przed pierwszym meczem. Same spotkania również będą wyglądały nieco inaczej niż dotychczas i co najważniejsze będą rozgrywane praktycznie co trzy dni tak, żeby zdążyć przed 20 lipca.
Podczas samych meczów mają być zarządzane dwie przerwy, na wzór przerw na uzupełnienie płynów w czasie upałów. Rozważane jest także zwiększenie liczby zmian z trzech do pięciu. Niewykluczone też, że zawodnicy będą mieli nakaz noszenia maseczek w tunelu i w szatni.
Przypominamy, że zmagania o piłkarskie mistrzostwo kraju zostały przerwane przed 27. kolejką, co oznacza, że w pierwszy weekend po odmrożeniu rywalizacji czeka nas hitowo zapowiadające się starcie Lecha Poznań z Legią Warszawa. Niestety bez kibiców.
Fot.: Ekstraklasa SA (materiały prasowe)