Po
czwartkowej porażce 2:3 z Treflem w Gdańsku, w kontrowersyjnych
okolicznościach, bełchatowscy siatkarze mają już tylko
matematyczne szanse na awans do fazy play-off rozgrywek Ligi Mistrzów
CEV.
Przypominamy, że we
wczorajszym pojedynku gdańszczanie prowadzili już 2:0 w setach, ale
tę przewagę roztrwonili. Według wielu na własne życzenie, nie
zachowując odpowiedniej koncentracji. Żółto-czarni doprowadzili
do tie-breaka, w którym mieli nawet piłkę meczową (14:13).
To właśnie przy tym
stanie doszło do wydarzenia, który miało decydujący wpływ na
końcowy rezultat spotkania i prawdopodobne odpadnięcie PGE Skry.
Słowacki sędzia nie odgwizdał ewidentnie nieczystego rozegrania
Marcina Janusza, czym wyprowadził z równowagi bełchatowian.
„Warto skupić się na
tym tie-breaku od stanu 14:13, kiedy mieliśmy piłkę meczową w
górze i jej nie wykorzystaliśmy. Później, uwierzcie mi, nie da
się zachować chłodnej głowy po takiej sytuacji. Nie dziwi mnie
to, że przegraliśmy, bo bardzo ciężko jest skupić się na dobrej
siatkówce w takim momencie (...) – skomentował kluczowy moment
meczu Jakub Kochanowski, środkowy z Bełchatowa, cytowany przez
portal „WP Sportowe Fakty”.
Kochanowski był jednym z
bohaterów bełchatowian, zdobywając dla swojej drużyny aż 22
punkty, co jak na gracza z jego pozycji jest wynikiem fenomenalnym.
Wiele wskazuje jednak na to, że punkt zdobyty w gdańsku na niewiele
się zda, bo obecnie PGE Skra ma zdecydowanie najsłabszy bilans
spośród ekip z drugich miejsc, a dalej przejdą tylko trzy z
pięciu.
Fot.: CEV