Były rozgrywający, a później także szkoleniowiec PGE Skry Bełchatów zmarł w wieku zaledwie 46 lat na zawał serce – poinformował hiszpański dziennik „MARCA”.
Według relacji przyjaciela, na którą powołuje się hiszpańska prasa, Miguel Angel Falasca przebywał na weselu swojego asystent i doznał ataku w hotelowy pokoju. Pomimo akcji reanimacyjnej nie udało się go uratować. 46-latek osierocił syna Daniela i córkę Sarę. Kondolencje do najbliższych i hiszpańskiej rodziny siatkarskiej płyną z całego świata, w tym z Polski, gdzie urodzony w Argentynie zawodnik, a później trener spędził aż siedem lat swojego sportowego życia.
Miguel Angel Falasca od 2008 roku, przez cztery kolejne sezony, był podstawowym rozgrywającym PGE Skry Bełchatów, z którą wywalczył po trzy tytułu i puchary naszego kraju oraz medale LM i KMŚ. Do Bełchatowa wrócił po niespełna roku przerwy na występy w rosyjskim Uralu UFA, ale już w roli trenera. Przez trzy sezony na ławce trenerskiej bełchatowian sięgnął po złoto i brąz PlusLigi, a także po Puchar i Superpuchar Polski.
"Jesteśmy w ogromnym szoku. To dla całego klubu bardzo przykra informacja, bo z Miguelem mamy same dobre wspomnienia. Wspólnie z nim osiągaliśmy wiele sukcesów. W Bełchatowie rozpoczął też swoją karierę trenerską. W naszej pamięci zostanie na zawsze i będzie nam się kojarzył z bardzo ważnymi chwilami w klubie" - mówi Konrad Piechocki, prezes PGE Skry Bełchatów, cytowany przez oficjalny portal klubu (skra.pl).
W 2016 roku wyjechał do Monzy, gdzie najpierw przez dwa lata prowadził drużynę siatkarzy, a od 2018 roku drużynę siatkarek. Tę ostatnią misję przerwała mu wczorajsza śmierć.