Wtorkowe
mecze UEFA Champions League przyniosły zaskakujące rozstrzygnięcia. Jednego wieczora aż trójka faworytów straciła punkty, co do tej pory jeszcze się chyba nie zdarzyło, a już na pewno nie podczas tegorocznej edycji.
Największą sensacją
jest chyba porażka Realu Madryt w wyjazdowym meczu z CSKA Moskwa.
Przyjezdni przegrali 0:1 po bramce Nikoli Vlasicia, która padła już
w drugiej minucie. Paradoksalnie „Królewscy” zasłużyli na
zwycięstwo w tym pojedynku, bo stworzyli sobie całą masę
doskonałych okazji, ale nie pozwoliła im na to fatalna skuteczność.
W równie złych
nastrojach mogą być dziś kibice Bayernu Monachium i Manchesteru
United, choć akurat ich kluby we wtorkowy wieczór zapunktowały,
remisując swoje pojedynki. „Czerwone Diabły” podzieliły się oczkami z Valencią CF (0:0), przedłużając serię meczów bez
zwycięstwa do czterech.
Jeszcze większą wtopę
zaliczyli „Bawarczycy”, którzy nie potrafili pokonać Ajaxu
Amsterdam (1:1), za co spadła na nich fala krytyki, Roberta
Lewandowskiego nie wyłączając. Po remisie z Augsburgiem i porażce
z Herthą to trzecia z kolei strata punktów monachijskiego klubu.
W związku ze słabszymi występami wspomnianych powyżej klubu pod obstrzałem rodzimych mediów i kibiców znaleźli się ich szkoleniowcy. O ile Julen Lopetegui i Niko Kovac mogą być jeszcze spokojnie o swoje posady, o tyle przyszłość Jose Mourinho zawisła na włosku.
W środę czeka nas osiem kolejnych starć w fazie grupowej Ligi Mistrzów UEFA. Na miano hitu dnia zasłużył pojedynek Liverpool FC z SSC Napoli, w którym na boisku powinniśmy zobaczyć dwójkę reprezentantów Polski, Arkadiusza Milika i Piotra Zielińskiego.