Lewandowski o środowym zwycięstwie
Kapitan, rekordzista pod względem liczby występów oraz najlepszy strzelec w historii reprezentacji Polski ponownie poprowadził naszą drużynę narodową do zwycięstwa. Tym razem Robert Lewandowski strzelił dwie bramki, do których dorzucił asystę. Dorobek mógł być jeszcze bardziej okazały, ale "Lewy" zmarnował jedną setkę, a innym razem piłka po jego strzale zatrzymała się na poprzeczce. [Skróty środowych meczów Ligia Narodów UEFA]
Robert Lewandowski bohaterem meczu z Bośnią i Hercegowiną
Nie byłoby tak okazałego zwycięstwa piłkarskiej reprezentacji Polski nad Bośniakami, gdyby nie znakomita dyspozycja naszej największej gwiazdy. Snajper Bayernu Monachium w końcu zagrał z orzełkiem na piersi tak, jak robi to w Bayernie Monachium. Przez lata Robertowi Lewandowskiemu wytykano, że w drużynie narodowej nie pokazuje tej jakości, z jakiej słynie w zespole klubowym, ale wczoraj nasz as zamknął usta już chyba wszystkim malkontentom. Dwie bramki, piękna asysta, czyli swoisty hattrick, a do tego wymuszenie czerwonej kartki i harówka na całej długości i szerokości boiska. Nie obyło się oczywiście bez zmarnowanych okazji i nieudanych zagrań, ale tak to już w piłce bywa. Jak dla nas występ kompletny. Nota 9/10, a jak widzi to sam zainteresowany?
"Szczególnie w pierwszej połowie chcieliśmy wywierać presję na Bośniakach i było czuć, że dzisiaj chcemy grać do przodu, chcemy strzelać bramki. Mieliśmy kilka sytuacji, gdy mogliśmy wcześniej trafić. Cierpliwość dała nam jednak w końcu tę pierwszą bramkę i to po super akcji, więc czapki z głów (...) Są elementy do poprawy, chociażby pressing, bo trochę dzisiaj go zmieniliśmy i to nie do końca funkcjonowało, również poprawić można rozgrywanie, przejście z jednej strony boiska na drugą. Wydaje mi się jednak, że samo to co pokazaliśmy, te akcje przy strzelonych bramkach, to była jakość i fajnie, że tak zaczęliśmy grać" – powiedział na gorąco po meczu kapitan Biało-Czerwonych.
Wczorajsze bramki były trafieniami numer 62 i 63 w reprezentacji kraju, co czyni go jednym z najlepszych strzelców Starego Kontynentu. Udało się już przeskoczyć Szweda Zlatana Ibrahimovicia, a teraz w zasięgu wzroku Roberta Lewandowskiego znajdują się mający o pięć bramek więcej Irlandczyk Robbie Keane oraz legendarny Gerd Mueller. Zestawieniu ze 101 golami na koncie przewodzi Portugalczyk Cristiano Ronaldo i jego już "Lewy" nie dogoni, ale trzeciego Sandro Kocsisa (75), czemu nie?
Okazja do podreperowania bilansu bramkowego przez naszym napastnikiem już za miesiąc, kiedy to zmierzymy się w ostatnich meczach Ligi Narodów UEFA z reprezentacjami Włoch (wyjazd) i Holandii (dom).