LE: Porażka z Holandią na inaugurację
Na inaugurację zmagań w drugiej edycji Ligi Narodów UEFA reprezentacja Polski przegrała na wyjeździe 0:1 z Holendrami, którzy w pełni zasłużenie zgarnęli komplet punktów.

Biało-czerwoni przegrywają bez Lewandowskiego
Zanim przejdziemy do przebiegu samego meczu, warto przypomnieć, że Jerzy Brzęczek nie może we wrześniu liczyć na Roberta Lewandowskiego, który po morderczym sezonie otrzymał od selekcjonera wolne. Brak lidera naszej drużyny narodowej, rekordzisty od względem liczby występów oraz bramek, był aż nadto widoczny.
W całym meczu polscy piłkarze oddali zaledwie jeden strzał na bramkę Oranje i stworzyli sobie zaledwie dwie sytuacji, podczas gdy ze statystyk wynika, że drużyna gospodarza miała ich piętnaście! Za sprawą Bergwijna udało się wykorzystać jedną. Jak łatwo się domyślić, na nasz zespół spadła lawina krytyki.
Również naszym zdaniem również był to kompromitująco słaby występ w ofensywie i dość solidny w defensywie, choć i w niej nie ustrzegliśmy się dość prostych błędów i nieporozumień, co mogło zaowocować znacznie wyższą porażką. Szkoleniowiec jednak bronił swoich podopiecznych.
"Byliśmy świadomi tego, że umiejętność kreowania sytuacji i gra w ataku pozycyjnym to mocna strona reprezentacji Holandii. Chcieliśmy odzyskiwać piłkę w środkowej strefie i długo nam się to udawało. Brakowało jednak później dokładnego rozegrania akcji. Powinniśmy grać dynamiczniej, krótkimi podaniami i konsekwentnie szukać swoich okazji. Nie potrafiliśmy jednak tego robić i to spowodowało, że nie wykreowaliśmy tylu sytuacji bramkowych, ilu chcieliśmy, ile sobie zakładaliśmy. Mieliśmy właściwie jedną dobrą szansę, gdy po podaniu Tomasza Kędziory uderzał Krzysztof Piątek. Kopnął jednak piłkę wysoko i bramkarz Holandii ją sparował na rzut rożny. Sądzę, że gdyby nasz napastnik strzelał po ziemi, mielibyśmy większą szansę na strzelenie gola" – przyznał na świeżo po meczu Jerzy Brzęczek. (cytat za laczynaspilka.pl)