Weekendowe mecze wyłoniły nam dwa angielskie zespoły, które w sobotę 1 sierpnia na legendarnym Wembley zmierzą się w wielkim finale krajowego pucharu. Eksperci i komentatorzy spodziewali się derbów Manchesteru, tymczasem czekają nas... derby stolicy.
Już w sobotę doszło do olbrzymiej sensacji, kiedy to prowadzony przez Pepa Guardiolę Manchester City sensacyjnie uległ Arsenalowi Londyn, który w przyszłym sezonie nie zagra nawet w rozgrywkach Ligi Mistrzów UEFA, bo na dwie kolejki przed końcem zmagań w Premier League zajmuje odległe dziesiąte miejsce. Wracając do pierwszego z półfinałów, "Obywatele" zostali pogrążeni przez Pierre-Emericka Aubameyanga, którzy ustrzelił dublet zdobywając po jednej z bramek w każdej z połów.
W niedzielę było równie ciekawie, a sam mecz był nawet lepszy pod względem piłkarskim. Manchester United nie sprostał jednak rozpędzonej na finiszu sezonu Chelsea Londyn. "Czerwone Diabły" również przegrały różnicą dwóch goli, z tym, żę same były w stanie zdobyć honorową bramkę. Na listę strzelców wpisał się z rzutu karnego Fernandes. Dla The Blues trafiali z kolei Giroud i Mount, a samobója dorzucił Maguire.
Tym samym w pierwszą sobotę sierpnia czekają nas Derby Londynu, które wyłonią zwycięzcę tegorocznej edycji Pucharu Anglii. Tylko szkoda, że odbędą się one bez udziału kibiców, którzy na Wyspach Brytyjskich mają być wpuszczani dopiero w październiku, o ile nie zmieni się polityka władz państwowych w tej kwestii.