W środę za sprawą publikacji redaktora Tomasza Włodarczyka z „Przeglądu Sportowego” cała piłkarska Polska żyła tematem negocjacji Łukasza Podolskiego z Górnikiem Zabrzem, które miałyby zostać sfinalizowane nawet tej zimy. Okazuje się, że to jednak nie takie proste.
Prawdą jest, że pochodzącemu z gliwickiej Sośnicy napastnikowi, który może grać też na każdej ofensywnej pozycji w drugiej linii, już w styczniu przyszłego roku wygasa kontrakt z japońskim Vissel Kobe. Prawdą jest też, że nie zostanie on najprawdopodobniej przedłużony, a 34-letni zawodnik zamierza wrócić na Stary Kontynent. Dwa kierunki wydają się dla niego oczywiste, powrót do ukochanego FC Koeln i umowa z Górnikiem Zabrze, grę w barwach którego obiecał już kilka lat temu.
Włodarze 14-krotnego Mistrza Polski potwierdzają, że są w kontakcie z „Poldim”, który zawsze jest w Zabrzu mile widziany, ale jednocześnie studzą nastroje de facto dementując informację, że toczą się jakiekolwiek szczegółowe negocjacje.
„Z Łukaszem Podolskim znamy się od wielu lat i jesteśmy w stałym kontakcie, ale informacja o negocjacjach nie jest precyzyjna. W naszych rozmowach nie pojawiły się dotychczas żadne konkrety, poza tym, że Łukasz wielokrotnie deklarował, że chciałby karierę skończyć właśnie w barwach Górnika. Nie było jednak mowy o żadnym terminie ani warunkach, na jakich mógłby u nas grać” – powiedział Dariusz Czernik, członek zarządu śląskiego klubu, w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim”.
Ewentualne przyjście Łukasza Podolskiego do Górnika Zabrze byłoby największym hitem w historii PKO Ekstraklasy. Mówimy w końcu o trzykrotnym medaliście piłkarskiego mundialu, w tym mistrzu świata z 2014 roku.