T. Babos 2:1 Dodin, O
Turniej w Budapeszcie wchodzi w ciekawszą fazę. W piątek zostaną wyłonione półfinalistki, a kibice w stolicy Węgier liczą na swoją rodaczkę - Timeę Babos i mają ku temu solidne podstawy.
Timea Babos została w imprezie rozstawiona z numerem pierwszym i dotychczas w tym sezonie notowała słabiutkie wyniki. W Australii przegrywała z Darią Kasatkiną i Nicole Gibbs, a znowu w Sankt Petersburgu po długiej walce uległa Robercie Vinci. Tydzień temu w Dausze poległa z Shuai Zhang. Ale gdzie najlepiej się odbudować, jeśli nie u siebie?
W Budapeszcie przy wsparciu kibiców poradziła sobie łatwo z Ipek Soylu i Anną Blinkovą. Choć w drugiej potyczce miała trochę problemów z własnym serwisem, dobrze returnowała i tak naprawdę nie pozostawiła rywalce złudzeń.
Oceane Dodin jest o trzy lata młodsza i zajmuje 63. pozycję w rankingu WTA, czyli jest o 30 miejsc niżej od reprezentantki Węgier. Jednak dobry ranking pozwolił na rozstawienie jej w turnieju z numerem siódmym.
Dla Francuzki początek sezonu również nie był udany, choć w Australian Open udało jej się wygrać jeden mecz. Po trzysetowej batalii rozprawiła się z Caglą Buyukakcay, by w kolejnej rundzie przegrać z rodaczką Caroline Garcią. Wcześniej w Sydney poległa już w kwalifikacjach z Iriną Falconi. Podobnie jak Babos, udała się do Ad-Dauhy, tam poległa również w eliminacjach, ale tym razem z Evgeniyą Rodiną.
W stolicy Węgier pokonała bez straty seta Dalmę Galfi oraz Tamarę Korpatsch. Ta pierwsza zawodniczka to jedna z węgierskich nadziei, w sumie walczła z Dodin i poległa dopiero 4:6, 4:6.
Babos i Dodin grały ze sobą pod koniec 2014 roku w Poitiers w bardzo dużym turnieju ITF. Wówczas Babos wygrała w trzech setach. Piątkowe spotkanie nie będzie z pewnością dla niej łatwe, ale występy przed własną publicznością motywują znacznie lepiej niż na obczyźnie, a to, czego potrzebuje Babos, to zwycięstw, żeby odbudować formę przed resztą sezonu.
