Czarni Radom 3:0 Indykpol AZS Olsztyn
W sobotę rozegrane zostaną cztery mecze jedenastej kolejki zmagań w PlusLidze. Tym najciekawszym pojedynkiem powinno być starcie Cerrad Czarnych Radom z Indykpolem AZS Olsztyn. Początek tego spotkania zaplanowano na godzinę 14:45, bezpośrednią transmisję z tego wydarzenia zaplanował Polsat Sport.
Zdecydowałem się w tym meczu zagrać zakład 3,5+ seta, bo uważam, że przyjezdni są faworyzowani ponad miarę. Kursy na otwarciu wyglądały mniej więcej tak: @3,20 do @1,30. Dzięki temu na wspomniany over udało się złapać @1,50 i mamy całkiem niezłe value jak na tego rodzaju typ.
Zacznijmy od tego, że radomianie we własnej, bardzo specyficznej hali, wygrali przynajmniej jednego seta w każdym z ostatnich dwudziestu pojedynków w ramach rozgrywek PlusLigi. Zaledwie w trzech z tych meczów oglądaliśmy tylko trzy sety. Dwukrotnie z kompletnymi autsajderami zmagań.
Olsztyn natomiast, wyłączając pojedynki z ekipami spoza tzw. Wielkiej Czwórki, na wyjazdach wygrywał przynajmniej jednego seta w każdym z ostatnich czternastu spotkań. Wliczając mecze z samym topem tylko dwukrotnie na dwadzieścia jeden prób nie potrafił ugrać nawet seta.
Statystyki zarówno odnoszące się do radomian, jak i olsztynian obejmują ten, jak i cały poprzedni sezon. Mecze, w których nie wygrywali seta, kolejno u siebie i na wyjeździe, były ostatnimi potyczkami w sezonie 2015/16. Szmat czasu. Mam nadzieję, że dziś żadna z tych pass nie dobiegnie końca.
Zwłaszcza, że i historia bezpośrednich pojedynków w 2016 i 2017 roku, obejmująca trzy spotkania, wygląda dobrze w kontekście proponowanego typu. Olsztyn wygrywał u siebie 3:2 i 3:1. Na wyjeździe również w czterech setach. Dziś także skłaniałbym się do takiego rozstrzygnięcia, czyli wygranej gości w stosunku 1/2:3.
Radomianie mieli większe ambicje przed sezonem, ale pokrzyżowała je kontuzja Dejana Vincicia, który miał być pierwszy rozgrywającym. Młody Droszyński, który według niektórych jest większym talentem od Kozuba, spisuje się więcej niż przyzwoicie, ale jednak to nie jest poziom Słoweńca. Generalnie Czarni grają swoje, choć pewien niedosyt po porażkach z Espadonem czy GKS-em na pewno jest. Niemniej u siebie potrafią postawić się każdemu, o czym przekonała się m.in. PGE Skra (wyciągnęła mecz ze stanu 0:2 w setach). Rzeszów przed tygodniem u siebie też nie miał łatwo (3:1, ale blisko było tie-breaka). Atuty? Przede wszystkim mocna zagrywka.