Brazylia 2:3 Chiny
We wtorek w Tokio rozpoczął się Puchar Wielkich Mistrzyń, w którym rywalizują najlepsze zespoły czterech kontynentów sprzed dwóch lat, gospodarz turnieju Japonia i Korea Południowa, która otrzymała od organizatorów tzw. dziką kartę. Turniej toczy się systemem każdy z każdym i potrwa do niedzieli włącznie. W czwartek zaplanowano dzień przerwy, a już od piątku zawody będą kontynuowane w Nagoi.
Pierwszym (start o 5:40 czasu polskiego) i zdecydowanie najciekawszym pojedynkiem drugiego dnia będzie starcie reprezentacji Japonii z drużyną narodową Chin. Fortuna na otwarciu uznała, że faworytem tej konfrontacji są siatkarki z Ameryki Południowej. Mając odmienne zdanie postanowiłem zaryzykować typ na Azjatki.
Chinki w tym sezonie reprezentacyjnym grają w składzie zbliżonym do tego, który dał im przed rokiem złoto Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Brazylijki natomiast mają bardzo dużo zmian w składzie, gra de facto drugi garnitur z drobnymi wyjątkami. Jak to wygląda w szczegółach, piszę poniżej.
BRAZYLIA:
Rozgrywające: Roberta, Naiane
Atakujące: Tandara, Pavao
Przyjmujące: Natalia, Gabi, Rosamaria, Amanda
Środkowe: Carol, Mara, Correa, Saraelen
Libero: Suelen, Gabi
CHINY:
Rozgrywające: Ding Xia, Diao Linyu, Yao Di
Atakujące: Gong Xiangyu, Zeng Chunlei
Przyjmujące: Zhu Ting, Liu Xiaotong, Zhang Changning
Środkowe: Yuan Xinyue, Zheng Yixin, Wang Chenyue, Yan Ni
Libero: Lin Li, Wang Mengjie
Porównując te zestawienia do tych z IO w Rio, trener Ze Roberto podczas Pucharu Wielkich Mistrzyń ma do dyspozycji tylko dwie przyjmujące. Natalię i swoją córkę Gabi, która wróciła do reprezentacji po kontuzji. W porównaniu do World Grand Prix, które "Kanarkowe" przecież w podobnym składzie wygrały, brakuje doświadczonej środkowej Adenizii i przyjmującej Drusseyli. Natomiast trener An Jiajie powołał aż osiem złotych medalistek. Porównując to zestawienie do przegranego Final Six "Światówki", skład został wzmocniony środkową Yan Ni i skrzydłową Zeng Chunlei.
Pierwszego dnia FIVB World Grand Champions Cup 2017 lepsze wrażenie wywarły na mnie Chinki, które w bardzo przekonujący sposób ograły Amerykanki. Amerykanki, które wróciły do większości swoich największych gwiazd. Pierwszy set to jeszcze dominacja USA (25:18), ale potem Azjatki wskoczył na odpowiednie obroty i zmiażdżyły dziewczyny z Ameryki Północnej, wygrywając kolejne partie do 18, 14 i 17. Przede wszystkim dzięki kapitalnej grze Zhu Ting.
Brazylijki mierzyły się jednak ze słabszymi Rosjankami, choć też wzmocnionymi już Koszeliewą i Gonczarową, które szykują formę na docelową imprezę za trzy tygodnie. "Kanarkowe" wygrały też za komplet punktów (3:1), ale miały jednak większe przestoje w drugim i trzecim secie, kiedy Sborna grała z nimi jak równy z równym. Dwa pozostałe to już pogrom (25:17 i 25:12).
Patrząc na personalia, ale też to, co dziś zobaczyłem, wydaje mi się, że faworytem środowej konfrontacji są Chinki. Może nie pójdzie im z Brazylijkami tak łatwo jak podczas WGP, kiedy wygrały 3:0, ale value na podanym przeze mnie typy, po takim a nie innym kursie, jest niewątpliwe.
Szanse na jego wejście oceniam ostrożnie na jakieś 60%.