Chiny 3:0 Brazylia
Drugim meczem pierwszego dnia turnieju finałowego żeńskiej "Światówki", który rozgrywany jest w chińskim Nanjing (2-6 sierpnia), będzie pojedynek drużyny narodowej gospodarza z reprezentacją Brazylii. Jego początek zaplanowano na godzinę 13:30 czasu polskiego.
Choć to Chinki są aktualnymi mistrzyniami olimpijskimi i gospodarzem Final Six WGP 2017, to w mojej ocenie minimalnym faworytem środowej konfrontacji są siatkarki z Ameryki Południowej. Korzystając z okazji, że bukmacherzy oceniają to inaczej, gram w stronę underdoga handicap +1,5 seta po dość przyzwoitym kursie.
Oczywiście Brazylia, podobnie jak niemal wszystkie inne ekipy nie gra w 2017 roku w swoim teoretycznie najmocniejszym składzie. Sezon poolimpijski rządzi się swoimi prawami. Najbardziej doświadczone zawodniczki często odpoczywają, a trenerzy szukają nowych rozwiązań. Tak jest właśnie w przypadku Ze Roberto, który w tym roku buduję kadrę od nowa. W Nanjing wyglądać będzie ona tak:
Rozgrywające: Roberta, Marcis
Atakujące: Tandara, Pavao
Przyjmujące: Natalia, Drussyla, Rosamaria, Amanda
Środkowe: Carol, Adenízia, Mara, Correa
Libero: Suelen, Gabi
Nie ma tu młodzieży, jaką można zaobserwować w wielu innych drużynach, co świadczy o tym, że Ze Roberto postanowił sprawdzić bezpośrednie zaplecze i od razu osiągnąć przyzwoity wynik, a nie ogrywać młodzież w kontekście Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020. Spójrzmy na wyjściowy skład: Robert 27 lat, Tandara 29 lat, Natalia 28 lat, Carol 26 lat, Adenizia 31 lat, Suelen 30 lat i tylko druga przyjmująca jest nieco młodsza, bo Rosamaria liczy sobie 23 wiosny. Jak widać w większości to doświadczone i ograne zawodniczki. Częściowo na Starym Kontynencie (Adenizia, Suelen) oraz w najmocniejszych brazylijskich klubach, które zaliczają się do światowej czołówki.
Tak zbudowany zespół, z drobnymi korektami, jest w treningu i grze od czasu czerwcowych sparingów z Dominikaną i Montreux Volley Masters, które "Kanarkowe" wygrały. Na początku wyglądało to słabo, ale z tygodnia na tydzień jest coraz lepiej. Cykl WGP 2017 podopieczne Ze Roberto rozpoczęły od dwóch zwycięstw i porażki 0:3 z Serbią. W drugim tygodniu potrafiły już zrewanżować się Serbkom (3:0), ale przytrafiły im się dwie wstydliwe wpadki z Azjatkami (0:3 z Tajlandią i 2:3 z Japonią). Jednak już trzeci turniej, na własnym terenie, był w ich wykonaniu perfekcyjny. Rozbiły podczas niego dosyć mocne, bo również uczestniczące w Final Six Amerykanki (3:1), Holenderki (3:1) i słabe Belgijki (3:0). Ewidentnie te dwa miesiące pracy pozwoliły im wskoczyć na wyższy poziom. Na poziom do jakiego Brazylijki nas przyzwyczaiły w ostatnich latach.
Chinki jak już wspomniałem na wstępie to aktualne mistrzynie olimpijskie. Jak łatwo się domyślić, w tym roku jest sporo zmian personalnych. Choć na turniej finałowy ten skład, w porównaniu do rundy interkontynentalnej, został jeszcze punktowo wzmocniony i nie wygląda najgorzej.
Rozgrywające: Ding Xia, Diao Linyu
Atakujące: Gong Xiangyu, Qian Jingwen
Przyjmujące: Zhu Ting, Liu Xiaotong, Li Jing, Wang Huimin, Zhang Changning
Środkowe: Yuan Xinyue, Zheng Yixin, Wang Yuanyuan, Gao Yi
Libero: Lin Li, Wang Mengjie
Ze składu olimpijskiego ostało się, jeśli dobrze liczę, siedem zawodniczek, ale trzeba powiedzieć, że w wyjściowym składzie na finałowy mecz w Rio wyszły tylko cztery z nich. W tym Zhu Ting i Yuan Xinyue, które w tegorocznym WGP 2017 były mocno oszczędzane i gołym okiem widać, że są dalekie od swojej najlepszej formy.
Zresztą najlepiej o tym świadczą osiągane przez Chinki wyniki w fazie interkontynentalnej, a trzeba pamiętać, że jako jedyne de facto wszystkie trzy turnieje grały u siebie. Bilans to pięć wygranych i cztery porażki. W ostatnim tygodniu przegrały 1:3 z Serbkami i Rosją. Tydzień wcześniej nie sprostały Włoszkom (0:3), a w pierwszym tygodniu Amerykankom (0:3), którym później zrewanżowały się, zwyciężając po tie-breaku. Z Rosjankami i Włoszkami wcześniej wygrywały, kolejno 3:2 i 3:1.