Brazylia 3:1 Kanada
Już we wtorek 4 lipca rozpocznie się turniej finałowy XXVIII edycji FIVB World League. Areną zmagań będzie stadion piłkarski w brazylijskiej Kurytybie. Final Six otworzy pojedynek drużyny gospodarza z reprezentacją Kanady. Początek o godzinie 20:05 czasu polskiego.
Na wstępie krótko o formule zmagań. Sześć najlepszych ekip fazy interkontynentalnej podzielonych zostało na dwie grupy. W pierwszej z nich (J) rywalizować będą Brazylia, Kanada i Rosja, a w drugiej (K) Francja, USA i Serbia. Awans do półfinałów wywalczą po dwie najlepsze ekipy z każdej z grup. O kolejności decydują: liczba zwycięstw, punkty, ratio setów i ratio punktowe.
Gołym okiem widać, że "Kanarkowi" stoją przed łatwym zadaniem, bo nie mają w grupie żadnego z faworytów zmagań. Zespoły Kanady i Rosji, przynajmniej na papierze, wyglądają najsłabiej w stawce. Zresztą nie tylko na papierze, bo obserwując pierwszą część zmagań naprawdę trudno było zachwycić się ich grą.
Brazylia, która jest aktualnym mistrzem olimpijskim zagra w Kurytybie w składzie zbliżonym do tego z Rio. W szczegółach wyglądać to będzie tak:
Rozgrywający: Bruno, Raphael
Atakujący: Wallace, Renan
Przyjmujący: Lucarelli, Maurício Borges, Lucas Loh, Rodriguinho
Środkowi: Lucas, Eder, Maurício Souza, Otavio, Isac
Libero: Thales, Tiago Brendle
Z podstawowej siódemki, która zagrała o złoto w Igrzyskach Olimpijskich brakuje tylko przyjmującego Felipe Fontelesa i legendarnego libero Sergio. Pozostali kluczowi gracze są do dyspozycji Renana Dal Zotto i wracającego do sztabu pierwszej reprezentacji Bernardo Rezende. To najlepsza gwarancja jakości.
O tym jak "Kanarkowi" spisywali się w fazie interkontynentalnej nie ma najmniejszego sensu pisać, bo wiemy, że pewni awansu do Final Six trenowali mocniej niż ekipy nastawione tylko na wygrywanie i często rotowali składem, dając szansę różnym graczom na różnych pozycjach. Wyniki były tak naprawdę drugorzędne.
Przechodząc do rywali, nie widziałem składu jaki zgłosił Stephane Antiga na turniej finałowy, ale można się domyślać, że nie odbiega on istotnie od tego, który mieliśmy na wcześniejszym etapie. Brakuje w nim kilku najbardziej doświadczonych zawodników z Gavinem Schmittem na czele.