Brazylia 3:1 Chiny
Siatkarska sobota to przede wszystkim kolejne mecze drugiego tygodnia Ligi Światowej, ale też turniej towarzyski Montreux Volley Masters pań. Dziś w Szwajcarii zostaną rozegrane m.in. półfinały tej imprezy. W drugim z nich, zaplanowanym na godzinę 21:00, zmierzą się drużyny narodowe Brazylii i Chin.
W mojej ocenie faworytkami tej konfrontacji są siatkarki z Ameryki Południowej. Dziewczyny z Kraju Kawy wygrały rywalizację z Niemkami, Polkami i Tajkami w ramach zmagań w grupie B. Ich bilans to dwie wygrane i jedna porażka. Po kolei wyglądało to tak: 3:1, 2:3 i 3:1. Patrząc na sam styl gry, to z meczu na mecz podopieczne Ze Roberto rozkręcały się. Kolejnego progresu spodziewam się dziś, co powinno pozwolić pokonać Azjatki.
Oczywiście Brazylia, podobnie jak niemal wszystkie inne ekipy nie gra w turnieju Montreux Volley Masters 2017 w swoim teoretycznie najmocniejszym składzie. Sezon poolimpijski rządzi się swoimi prawami. Najbardziej doświadczone zawodniczki często odpoczywają, a trenerzy szukają nowych rozwiązań. Tak jest właśnie w przypadku Ze Roberto, który w tym roku będzie sporo eksperymentował. W szczegółach wygląda to tak:
Rozgrywające: Roberta, Naiane
Atakujące: Tandara, Edinara, Fernanda Tome
Przyjmujące: Natalia, Drussyla, Rosamaria, Amanda
Środkowe: Carol, Adenízia, Mara
Libero: Suelen, Gabi
Mniej więcej tak będzie wyglądał też skład "Kanarkowych" na tegoroczny cykl World Grand Prix, więc można powiedzieć, że jest to po prostu reprezentacja Brazylii 2017, a nie jakieś rezerwy. Wskazuje na to również fakt, że nie ma tu wiele młodzieży, jaką można zaobserwować w innych drużynach. Spójrzmy na wyjściowy skład: Robert 27 lat, Tandara 29 lat, Natalia 28 lat, Carol 26 lat, Adenizia 31 lat, Suelen 30 lat i tylko druga przyjmująca Drussyla ma 21 lat. Jak widać to doświadczone i ograne zawodniczki. Częściowo ograne na Starym Kontynencie, a jak nie to w najmocniejszych brazylijskich klubach, które zaliczają się do światowej czołówki.
Także materiał ludzki jest niezły, przede wszystkim na środku, ale i na skrzydłach jest ok. Z całą pewnością tak zestawione Canarinhos nie pokazują jeszcze pełni swojego potencjału, bo to dopiero początek sezonu. Za sobą mają ledwo pięć gier. Jeszcze trochę czasu potrzeba, żeby złapały charakterystyczny polot i świeżość. Nie ma jednak wątpliwości, że jest to zespół mocniejszy od tego chińskiego, który wysłano do Szwajcarii.
Chinki, aktualne mistrzynie olimpijskie z Rio de Janeiro przyleciała drugim składem, bez swoich największych gwiazd. O tym jak to dokładnie wygląda, poniżej:
Rozgrywające: Yao Di, Diao Linyu
Atakujące: Gong Xiangyu, Qian Jingwen
Przyjmujące: Liu Xiaotong, Li Jing, Wang Huimin, Xu Ruoya
Środkowe: Zheng Yixin, Wang Chenyue, Wang Yuanyuan, Gao Yi
Libero: Lin Li, Wang Mengjie
Z olimpijek mamy tu, o ile dobrze pamiętam, tylko atakującą Gong, przyjmującą Liu i libero Lin. Ponadto doświadczenie z pierwszej reprezentacji mają jeszcze rozgrywająca Yao, środkowa Zheng i libero Wang. Wiele z nich było w składzie reprezentacji Państwa Środka na Montreux Volley Masters 2016, kiedy to Chinki wygrały całą imprezę. Wówczas Gong została wybrana najlepszą atakującą, a Liu bardzo skutecznie punktowała z lewego skrzydła.
Nie ma tu radykalnie młodych zawodniczek. Większość w wieku 23+, więc nie są to juniorki, a de facto bezpośrednie zaplecze tej pierwszej reprezentacji. Do tego w większości to dziewczyny o dobrych warunkach fizycznych, jak to u Chinek na ogół bywa. Widać jednak też naprawdę sporo braków. Zwłaszcza w aspekcie defensywnym. Nie najlepiej wygląda też współpraca na linii blok-obrona i kontry. Środkowe to też nie jest ten poziom, do jakiego chińska reprezentacja zdążyła nas przyzwyczaić.
Tak zbudowany zespół, zajął drugie miejsce w grupie A. Na inaugurację łatwo wygrał ze Szwajcarią 3:0, potem przyszło zwycięstwo 3:2 z Holandią, która grała bez praktycznie wszystkich podstawowych zawodniczek z Rio i majowych kwalifikacji do MŚ, a na koniec porażka 2:3 z Argentyną, która w Montreux gra w składzie najbliższym do optymalnego (brakuje 2-3 ważnych zawodniczek). Widziałem wszystkie mecze. W żadnym siatkarki z Państwa Środka nie zdobyły mojego uznania.
Turnieje towarzyskie rządzą się oczywiście swoimi prawami, poziom nie jest najwyższy, mamy sporo błędów własnych i wahań formy na przestrzeni meczu. Niemniej po tym co zobaczyłem przez cztery dni, wydaje się, że Brazylijki są nie tylko w mocniejszym zestawieniu, ale też grają lepszą siatkówkę. Mam nadzieję, że dziś będą potrafiły tego dowieść w bezpośredniej potyczce z Chinkami.
Szanse na wejście mojej propozycji oceniam na jakieś 70%.