Japan Women 1:3 China Women
W niedzielę o godzinie 11:10 czasu polskiego w rozegrany zostanie ostatni mecz turnieju w japońskiej Saitamie. Naprzeciw drużyny gospodarza stanie reprezentacja Chin. Spotkanie to odbędzie się oczywiście w ramach XXIV edycji rozgrywek World Grand Prix, a konkretnie w grupie E.
Drużyny narodowe Japonii i Chin występują w World Grand Prix 2015 oczywiście w I dywizji, więc ich faza interkontynentalna składa się z trzech turniejów granych tydzień po tygodniu. Niedzielne spotkanie o niczym więc nie przesądzi, bo to dopiero drugi weekend. Nikt nie będzie się jednak oszczędzał, bo w końcowym rozrachunku jego wynik może okazać się kluczowy. Zwłaszcza dla siatkarek z "Kraju Kwitnącej Wiśni". Poza tym to starcie bardzo prestiżowe. Faworytem tej konfrontacji, i to zdecydowanym, są moim zdaniem przyjezdne. Z kilku powodów.
Po pierwsze i najważniejsze grają na tym etapie zdecydowanie bardziej efektywną siatkówkę. Do tej pory wygrały wszystkie pięć spotkań i to za komplet punktów. Poziom rywali był oczywiście różny, bo na przykład dwukrotnie rywalizowały z Dominikaną, która odpuściła kompletnie żeńską "Światówkę". No, ale wygrane z Włoszkami, Rosjankami a nawet Niemkami warto docenić. Przede wszystkim ze względu na styl.
Jenny Lang Ping konsekwentnie buduje zespół na Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Zespół stosunkowo młody i o kapitalnych warunkach fizycznych. Wprowadza do jego gry jednak również liczne kombinacje. Jeśli chodzi o grę środkiem i jej urozmaicenie to wygląda to naprawdę dobrze. Dzięki temu te zwycięstwa przychodzą stosunkowo łatwo. Z Niemkami 3:0 i +23 w małych punktach. Z Rosją lekkie męczarnie, ale w sumie 3:1 i +15 nie wygląda źle. Z Włoszkami podobnie. 3:1 i +14.
W ich grze jest jeszcze sporo mankamentów. Przede wszystkim w defensywie, bo ze względu na warunki fizyczne są w pewnym stopniu ograniczone, ale niwelują to kapitalnym atakiem. Pisząc o nim mam na myśli skuteczność na poziomie około 50%. Niekiedy więcej jak z Niemkami (60%), niekiedy trochę mniej, ale na ogół na tym pułapie. W żeńskiej siatkówce rzecz rzadko spotykana. To tym elementem jutro powinny rozbić Japonki. Zwłaszcza dzięki środkowym, które będą górować warunkami fizycznymi nad rywalkami.
Jeśli o przeciwniczki chodzi to one w World Grand Prix spisują się przyzwoicie. Jak do tej pory pokonały Tajki, Serbki i Dominikanki za komplet punktów. Nie sprostały Brazylijkom i Włoszkom. Z grającymi drugim garniturem "Kanarkowymi" 1:3 i -10 w małych punktach. Z Włoszkami podczas tego weekendu 2:3 i -11. Wstydu nie ma, ale różnica na przestrzeni całego pojedynku jednak widoczna.
Gołym okiem widać, że nie są jeszcze w gazie. Bierze się to po części z braków kadrowych. W porównaniu do zeszłorocznych Mistrzostw Świata czy generalnie do optymalnego zestawienia brakuje na przykład Ebaty, Sakoda też nie gra. Na tym cierpi przede wszystkim siła ofensywna, ale też w pozostałych elementach jak przyjęcie czy obrona, z której słyną widać, że są jeszcze spore rezerwy. Pewnie z formą celują w Puchar Świata, a z pierwszym szczytem na turniej finałowy WGP 2015.
Jeśli Chinki zagrają w optymalnym na teraz składzie (są bez nominalnie podstawowych rozgrywającej i libero) i na poziomie jaki pokazały do tej pory to powinny w niedzielę wygrać po raz szósty, za komplet punktów i dość wyraźnie w małych oczkach. Zdarzają im się jeszcze przestoje, gdzie tracą głupio punkty, ale tych dobrych chwil jest jednak zdecydowanie więcej i wówczas odjeżdżały Rosjankom czy Włoszkom, z którymi nie poradziły sobie Japonki.
Linia na poziomie -10,5 nie wydaje się nieosiągalną. Sądzę, że będą w stanie wykręcić mniej więcej +15. Szanse na wejście mojej propozycji oceniam na jakieś 65%+. Zakład ten można złapać w Bet365 oraz Betsafe i Betsson.
Drużyny narodowe Japonii i Chin występują w World Grand Prix 2015 oczywiście w I dywizji, więc ich faza interkontynentalna składa się z trzech turniejów granych tydzień po tygodniu. Niedzielne spotkanie o niczym więc nie przesądzi, bo to dopiero drugi weekend. Nikt nie będzie się jednak oszczędzał, bo w końcowym rozrachunku jego wynik może okazać się kluczowy. Zwłaszcza dla siatkarek z "Kraju Kwitnącej Wiśni". Poza tym to starcie bardzo prestiżowe. Faworytem tej konfrontacji, i to zdecydowanym, są moim zdaniem przyjezdne. Z kilku powodów.
Po pierwsze i najważniejsze grają na tym etapie zdecydowanie bardziej efektywną siatkówkę. Do tej pory wygrały wszystkie pięć spotkań i to za komplet punktów. Poziom rywali był oczywiście różny, bo na przykład dwukrotnie rywalizowały z Dominikaną, która odpuściła kompletnie żeńską "Światówkę". No, ale wygrane z Włoszkami, Rosjankami a nawet Niemkami warto docenić. Przede wszystkim ze względu na styl.
Jenny Lang Ping konsekwentnie buduje zespół na Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Zespół stosunkowo młody i o kapitalnych warunkach fizycznych. Wprowadza do jego gry jednak również liczne kombinacje. Jeśli chodzi o grę środkiem i jej urozmaicenie to wygląda to naprawdę dobrze. Dzięki temu te zwycięstwa przychodzą stosunkowo łatwo. Z Niemkami 3:0 i +23 w małych punktach. Z Rosją lekkie męczarnie, ale w sumie 3:1 i +15 nie wygląda źle. Z Włoszkami podobnie. 3:1 i +14.
W ich grze jest jeszcze sporo mankamentów. Przede wszystkim w defensywie, bo ze względu na warunki fizyczne są w pewnym stopniu ograniczone, ale niwelują to kapitalnym atakiem. Pisząc o nim mam na myśli skuteczność na poziomie około 50%. Niekiedy więcej jak z Niemkami (60%), niekiedy trochę mniej, ale na ogół na tym pułapie. W żeńskiej siatkówce rzecz rzadko spotykana. To tym elementem jutro powinny rozbić Japonki. Zwłaszcza dzięki środkowym, które będą górować warunkami fizycznymi nad rywalkami.
Jeśli o przeciwniczki chodzi to one w World Grand Prix spisują się przyzwoicie. Jak do tej pory pokonały Tajki, Serbki i Dominikanki za komplet punktów. Nie sprostały Brazylijkom i Włoszkom. Z grającymi drugim garniturem "Kanarkowymi" 1:3 i -10 w małych punktach. Z Włoszkami podczas tego weekendu 2:3 i -11. Wstydu nie ma, ale różnica na przestrzeni całego pojedynku jednak widoczna.
Gołym okiem widać, że nie są jeszcze w gazie. Bierze się to po części z braków kadrowych. W porównaniu do zeszłorocznych Mistrzostw Świata czy generalnie do optymalnego zestawienia brakuje na przykład Ebaty, Sakoda też nie gra. Na tym cierpi przede wszystkim siła ofensywna, ale też w pozostałych elementach jak przyjęcie czy obrona, z której słyną widać, że są jeszcze spore rezerwy. Pewnie z formą celują w Puchar Świata, a z pierwszym szczytem na turniej finałowy WGP 2015.
Jeśli Chinki zagrają w optymalnym na teraz składzie (są bez nominalnie podstawowych rozgrywającej i libero) i na poziomie jaki pokazały do tej pory to powinny w niedzielę wygrać po raz szósty, za komplet punktów i dość wyraźnie w małych oczkach. Zdarzają im się jeszcze przestoje, gdzie tracą głupio punkty, ale tych dobrych chwil jest jednak zdecydowanie więcej i wówczas odjeżdżały Rosjankom czy Włoszkom, z którymi nie poradziły sobie Japonki.
Linia na poziomie -10,5 nie wydaje się nieosiągalną. Sądzę, że będą w stanie wykręcić mniej więcej +15. Szanse na wejście mojej propozycji oceniam na jakieś 65%+. Zakład ten można złapać w Bet365 oraz Betsafe i Betsson.
Wejdzie? Tak67%Nie33%
KVC Westerlo - Leuven
