Fenerbahce Istanbul 1:3 Eczacibasi
W tygodniu, w którym panowie rozpoczynają grę w 1/3 finału siatkarskiej Champions League, panie będą ją kończyć. W zdecydowanie najciekawszej konfrontacji, już we wtorek, zmierzą się drużyny Fenerbahce Stambuł i Eczacibasi VitrA Stambuł. Początek o godzinie 18:00.
Pierwsza potyczka zakończyła się wynikiem 3:2 na korzyść "Żółtych Aniołów", podobnie jak dwa ostatnie pojedynki w rodzimych zmaganiach (3:1 w Pucharze Turcji i 3:2 w lidze). Eczacibasi zwyciężyło tylko w pierwszym meczu ligowym (3:1). Potem, jak widać, już tylko przegrywało. Oczywiście Fener było w o tyle lepszej sytuacji, że limit zawodniczek zagranicznych bardziej komplikuje życie trenerowi Eczacibasi. Choć i Abbondanza przecież mógłby chcieć grać z aż czterema zagranicznymi na raz, a nie mógł.
Przechodząc do rewanżu w Lidze Mistrzyń, wydaje się, że faworytem jest drużyna, która pełnić będzie rolę gospodarza (to o tyle bez znaczenia, że oba mecze odbędą się w tej samej hali). Eczacibasi jest mocniejsze na wielu pozycjach, tak na oku aż na pięciu-sześciu z siedmiu, ale tylko na papierze. Na parkiecie zdecydowanie lepiej w ostatnich tygodniach wygląda jednak Fenerbahce. Z tego też powodu zamierzam skorzystać z niezdecydowania bukmacherów i zagrać na wygraną Fenerbahce po zacnym kursie.
Wyższość siatkarek z największego stambulskiego klubu musiał uznać nawet mocarny nie tylko na papierze, ale też na boisku VakifBank. Zarówno finał Pucharu Turcji, jak i ostatni mecz ligowy podopieczne Giovanniego Guidettiego przegrywały właśnie z Kim i jej koleżankami. Przegrywały bardzo wyraźnie, bo w stosunku 0:3. To świadczy o klasie "Żółtych Aniołów".
Zespól zbudowano w oparciu o dwie wielkie gwiazdy światowej siatkówki. Wspomnianą już Koreankę Kim oraz Brazylijkę Natalię Pereirę. To one są głównie odpowiedzialne za zdobywanie punktów. Niemniej słowa uznania należą się trenerowi przede wszystkim za to, że potrafił stworzyć bardzo groźny zespół, mając mniejszy budżet od lokalnych rywali. Ustawić go po swojemu i wypracować unikalny styl. Kapitalną robotę w defensywie odwala Holenderka Balkenstein. To przede wszystkim ona trzyma przyjęcie. Bardzo dobrze funkcjonuje też środek. Najgroźniejszą bronią jest jednak zagrywka. To nią rozbijały m.in. VakifBank.
Co ciekawe ten element nie funkcjonował jak trzeba w pierwszym meczu 1/3 finału Champions League. Właśnie tu widzę największe rezerwy przed drugą potyczką. Jestem niemal pewien, że w rewanżu popełnią mniej błędów własnych w serwisie i zanotują więcej asów. Zwłaszcza, że Eczacibasi jest bardzo wrażliwe w przyjęciu. Przede wszystkim Rosjanka Koszeliewa.
Oczywiście "przyjezdne" to zespół klasy światowej i nie ma mowy o łatwej przeprawie. Niemniej, przynajmniej moim zdaniem, nie stanowią prawdziwego zespołu, a przynajmniej nie grają na miarę swoich olbrzymich umiejętności indywidualnych. Widać braki w zgraniu. Słabo, jak na potencjał, funkcjonuje przede wszystkim środek. Jest to pokłosie słabszego przyjęcia, ale widać też gołym okiem, że Ognjenović po prostu nie do końca rozumie się z Adams i przede wszystkim z Thaisą. Spójrzmy na liczby z pierwszego meczu. Brazylijka skończyła tylko 3 z 12 ataków, a Amerykanka 5 z 16. 25% i 31% na środku? Żart. Dla porównana, po drugiej stronie siatki, Erdem 9 na 13 (69%), a Babat 3 na 4. Eczacibasi gra też dosyć wolną i wysoką piłką na skrzydła, co ułatwia grę w bloku i obronie. Fener za to bardzo przyśpiesza.
W zasadzie to by było na tyle. Postawa w ostatnich meczach, wyniki bezpośrednich starć, styl gry oraz zbalansowanie zespołu - to wszystko moim zdaniem przemawia za Fenerbahce i dlatego ryzykuję typ na ich wygraną. Trochę wbrew kursom i papierowej sile obu zespołów.
Szanse na wejście mojej propozycji oceniam na jakieś 60%.