Chinki w turnieju finałowym grają w zasadzie drugą szóstką (jeden-dwa wyjątki). Nie ma w Bangkoku obu rozgrywających, które powinny polecieć do Rio de Janeiro na IO. Mowa o Ding Xia i Wei Qiuyue. Zabraknie też trzech podstawowych skrzydłowych Zhu Ting, Zhang Changning i Yang Fangxu. W domu zostały również środkowe Yan Ni i Xu Yunli oraz libero Wang Mengjie. Wraz z nimi w ośrodku szkoleniowym przebywa pierwsza trener reprezentacji Jenny Lang Ping.
Niemniej trzeci trener reprezentacji Państwa Środka An Jiajie ma wciąż do dyspozycji wiele klasowych zawodniczek. Przede wszystkim Hui Ruoqi i Zeng Chunlei, które w ostatnich latach były pierwszą opcją na swoich pozycjach. Na skrzydłach uzupełnią je Gong Xiangyu, Liu Xiaotong i Liu Yanhan. Na środku mamy Yuan Xinyue i Yang Junjing. Za rozegranie odpowiadać będzie Shen Jingsi, która ma kapitalne warunki jak na wystawiającą (186 cm), ale jednak nie gra tak szybko, kombinacyjnie i dokładnie jak starsze od niej koleżanki.<<<
Po przegranym 2:3 pojedynku Chinek z Holenderkami, na przedturniejowe opinie trzeba nanieść istotne poprawki. Zen Chunlei obecnie jest tylko zmienniczką. Podobnie jak Yang Junjing, która w czwartek nawet nie pojawiła się na parkiecie. Do tego Hui Ruoqi znajduje się obecnie w tragicznej dyspozycji. Brakuje jej dosłownie wszystkiego, a najbardziej mocy. Shen Jingsi na rozegraniu spisuje się tragicznie. Chodzi zarówno o aspekt techniczny jej gry, jak i wybory taktyczne oraz generalnie pomysł na prowadzenie ataku.
Pisząc krótko, tak słabo grających Chinek, jak w meczu z Holandią, nie widziałem od kilku dobrych lat. Nawet podczas turniejów w Montreux, gdzie na ogół gra drugi-trzeci garnitur. Trudno na 100% powiedzieć, czy dziś miały po prostu słabszy dzień, czy są w lesie, jeśli chodzi o formę, ale obstawiam raczej tę drugą opcję.
Jedyne co funkcjonowało w ich grze na niezłym poziomie, to zagrywka, którą tak naprawdę ugrały te dwa sety. Atak? Dramat - 28%, Na ogół siatkarki z Państwa Środka grają na +-50%. Skuteczności poniżej 40% nie pamiętam. Niewiele lepiej było w przyjęciu czy nawet grze na bloku. Nie chcę znęcać się na wystawiającą, ale ładowała swoje atakujące na takie miny, że głowa mała. Piłek dociągniętych do antenki czy krótkich na odpowiednim pułapie wystawiła może z 15-20 przez cały mecz, a prób miała 120. Nawet, jeśli przesadzam, to tylko trochę. Naprawdę.
Gdyby Chinki i jutro zaprezentowały taką grę, to Amerykanki, grając to co w pierwszym swoim meczu (3:0 z Holandią), zbiją je strasznie. Pokryją nie tylko handi -14,5 ale i -24,5. Nawet przy grze dublerkami, bo te są niewiele gorsze od tych podstawowych, a bywają nawet lepsze (Lowe czy Dietzen). Wystarczy wspomnieć, że dwa tygodnie temu grając podstawą, wygrały z pierwszym chińskim garniturem 3:0 i +18.
Oczywiście trudno oczekiwać od Chinek, że drugi raz zagrają taką kaszanę. Zakładam, że wskoczą jednak na przyzwoity poziom tzn. z 40% w ataku, solidne przyjęcie i przyzwoite rozegranie. Wówczas nie będzie kompromitacji, ale i tak Amerykanki powinny zwyciężyć w miarę gładko tzn. za komplet punktów i różnicą 15+ małych punktów.