MKB Veszprem KC 31:26 Vive Kielce
Przed nami największy hit dziesiątej kolejki Ligi Mistrzów, w którym zmierzą się zespoły Telekomu Veszprem z PGE Vive Kielce.
Obie ekipy po ostatnim spotkaniu nie mają prawa by się cieszyć. Veszprem przegrało z outsiderem grupy Aalborgiem i to była dość spora sensacja, choć przyznam, że nie dla mnie. Duńczycy już w dwumeczu z PGE Vive Kielce pokazali, że są w naprawdę wysokiej formie i potwierdzili to we własnej hali. Veszprem podtrzymało czarną serię do trzech porażek z rzędu, a jeszcze w 5 kolejce byli liderami grupy B (teraz są na trzecim miejscu).
Aalborg Handbold - Telekom Veszprem 29:26 (14:13)
Najwięcej bramek dla Aalborga: Andreas Jensen 6, Simon Hald Jensen i Martin Larsen - po 5; dla Telekomu - Mate Lekai 6, Momir Ilić i Gasper Marguc - po 5
Według mnie Veszprem nie ma większych szans by zawalczyć w tym sezonie Ligi Mistrzów. Zawszę powtarzam sobie powiedzenie, które sam wymyśliłem 'jesteś tak mocny jak mocna jest twoja druga linia', a niestety rozgrywający w Veszprem są już dość wiekowi. Nagy to już nie ten młodzieniaszek, a i ostatnio ma problemy z kontuzjami co również przeszkadza mu w złapaniu formy. Widać, że wiek zaczyna dopadać również Ilicia, a jedynie w formie jest Lekai, który po odejściu Palmarssona gra w klubie pierwsze skrzypce, ale to zdecydowanie za mało by walczyć o LM tym bardziej, że Accambray czy Tonnesen grają mocno w kratkę. Z kolei dla Kielc znów zabrakło trochę szczęścia i obeszli się smakiem w spotkaniu z PSG.
PGE VIVE Kielce - Paris Saint-Germain HB 29:30 (11:15)
PGE VIVE: Szmal, Ivić - Jurecki 5, Dujshebaev 4, Kus 2, Aguinagalde 5, Bielcki 2, Jachlewski 1, Strlek 3, Janc 4, Lijewski, Jurkiewicz, Mamić, Bombac 3, Zorman, Djukić
Karne: 4/6
Kary: 12 min. (Mamić, Djukić, Lijewski, Aguinagalde, Kus, Jurecki - po 2 min.)
Kielczanie w tym sezonie LM mogą mówić o prawdziwym pechu. Spotkania z Veszprem, Flensburgiem czy ostatnie z PSG były absolutnie do wygrania, a wyciągnęli z nich raptem 2 punkty. Żeby sprawy potoczyły się po ich myśli już byliby na 3cim miejscu ze stratą punktu do Flensburga, ale mając jeden mecz rozegrany mniej. Na pewno trzeba zanotować to, że forma mistrzów Polski rośnie i prawie pokonali wielkie PSG gdzie Sławek Szmal zderzył się z piłką raptem kilka razy. Na szczęście coraz więcej minut dostaje Ivic i odciąży Sławka w tej roli i mam nadzieję, że statystyki bramkarzy z Kielc wzrosną.
PGE VIVE Kielce - Telekom Veszprem 32:32 (16:15)
PGE Vive: Szmal - Jurecki 3, Dujszebajew 7, Aguinagalde 2, Kus, Bielecki 2, Jachlewski 2, Strlek 5, Janc 4, Lijewski 1, Jurkiewicz, Zorman, Mamić 1, Djukić 4
Karne: 5/7
Kary: 8 min. (Jurecki, Janc, Jachlewski, Jurkiewicz - po 2 min.)
Telekom: Mikler, Alilović - Manaskow 2, Schuch, Ilić 5, Tonnesen 6, Gajić 3, Nilsson 2, Accambray 1, Ugalde 1, Marguc 3, Ancsin, Terzić, Blagotinsek 5, Sulić, Lekai 4
Karne: 3/3
Kary: 10 min. (Gajić, Nilsson, Ugalde, Blagotinsek, Terzić, Schuch - po 2 min.)
Niebieska kartka: Schuch - 59'35" - za faul na Michale Jureckim
Sędziowali: S. Nikołow, G. Naczewski (Macedonia)
W pierwszym meczu tych drużyn padł remis, ale głównie za sprawą bardzo nieprzychylnie sędziującej pary z Macedonii. Niestety Ci panowie w każdym meczu z udziałem polskich drużyn robią cyrk, a i tak mecz udało się zremisować z przewagą optyczną Kielczan. Do tego trzeba zauważyć, że jeden z najlepszych meczów w tegorocznej Lidze Mistrzów zagrał Tonnesen, co wcale nie musi być stałym elementem. Zarówno ofensywa jak i defensywa zespołu z Kielc od tamtej pory bardzo się poprawiła. Do optymalnej formy wraca Michał Jurecki, który w meczu z PSG odpalił parę razy 'terenowego', takiej jakości, że szczęki opadały wszystkim. Można powiedzieć, że przez większość tego sezonu Kielce grały 'bez lewego rozegrania', a teraz z Dzidzią w lepszej dyspozycji ich gra całkowicie inaczej wygląda. Ciężko jest mi stwierdzić kto w tym spotkaniu wygra, ale z całym przekonaniem sądzę, że kursy zbyt mocno promują zespół gospodarzy. Liczyłem tu na jakieś 1.6-2.8, a tu taka niespodzianka. Veszprem zaliczyło mocny zjazd formy, a Kielce pną się w górę z meczu na mecz i po cichu liczę, że to Polacy wyjadą z tej hali jako zwycięzcy, a dla mojego typu daję 75% szans na powodzenie.
Manchester City - Chelsea FC
