Mecz na szczycie Legia Warszawa - Gornik Zabrze
Dziś przy ulicy Łazienkowskiej Legia Warszawa podejmie lidera PKO Ekstraklasy Górnik Zabrze. Drużyna ze Śląska kapitalnie rozpoczęła rozgrywki i z kompletem punktów otwiera ligową tabelę. Moim zdaniem Żabole stracą w dzisiejszym meczu pierwsze punkty. Spotkanie poprowadzi arbiter Paweł Gil.
Tradycyjnie zacznijmy od przypomnienia bilansu meczowego obydwu drużyn. Legia Warszawa z sześcioma oczkami na koncie zajmuje czwarte miejsce w ligowej tabeli. Podopieczni trenera Aleksandara Vukovicia zaczęli rozgrywki od wygranej w Częstochowie. Później porażka u siebie z Jagiellonią i ostatni mecz w Płocku z Wisła wygrany 2:1. Początek zmagań słaby, a przede wszystkim chodzi o styl, którego nie ma ani w lidze ani w europejskich pucharach.
Rewelacja początku sezonu Górnik jak wspomniałem zdobył komplet punktów w trzech meczach. Na początek u siebie wygrana z beniaminkiem z Bielska Białej 4:2, potem pewna wygrana w Mielcu 3:0, a ostatnio w takim samym rozmiarze wygrana z Lechią Gdańsk. Oczywiście większość ekspertów, kibiców "jara" się grą Górnika. Ja jednak widzę mankamenty dzięki, którym Legia wygra dzisiaj spokojnie :)
Teraz poważnie. Górnik sezon rozpoczął w systemie 3-5-2, które póki co ten system wychodzi znakomicie. Wysoki pressing, agresywny doskok środkowych pomocników i wysoko ustawiona obrona, tak można w przybliżeniu określić grę drużyny ze Ślaska. W "gazie" jest Jesus Jimenez, który ze skrzydłowego zamienił się w killera. Cztery gole na koncie sypmatycznego Jesusa w tym sezonie. Hiszpan znakomicie zastępuje na tej pozycji swojego rodaka Igora Angulo, o którym kibice już zapomnieli.
Legia Warszawa zawodzi od spotkania z Linfield w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Ostatnie spotkanie z Wisła Płock to najgorszy mecz za kadencji Vukovicia. Druga połowa bez celnego strzału na bramkę Krzyśka Kamińskiego. Plus z tego meczu taki, że trafiła Legia na jeszcze słabszego rywala i dowieźli trzy punkty do końca.
Dobrze. Ktoś pomyśli, kurde same plusy u Górnika, a Legii nic nie idzie. Otóż. Gram na "Wojskowych", gdyż klub kilkanaście dni temu opuścił filar obrony Paweł Bochniewicz. W jego miejsce do gry wskoczył Michał Koj. Kto zna tego zawodnika ten wie, że oprócz siły nie ma on innych plusów. Jest mocnym zapalnikiem. Nie potrafi wyprowadzić piłki, jest mało zwrotny, wolny, co przy wysokiej grze pressingiem i wysoko postawionej linii obrony Zabrzan może być gwoździem do trumny. Oczywiście nie wiem jaką taktykę zastosuje zabrzański Nagelsmann mogę tylko domniemywać. Obok Koja na pozycji stopera zagra Wiśniewski, który jest solidnym obrońcą oraz Adrian Gryszkiewicz. Niedoświadczony chłopak, który z lewego obrońcy został mianowany pół lewym stoperem. Wynik meczu z Lechią Gdańsk jest bardzo mylący.Według mnie Koj przy bezbramkowym remisie powinien wylecieć z boiska za faul na środku boiska na Flavio Paixao, lecz gwizdek fatalnego tego dnia Daniela Stefańskiego milczał. W drugiej połowie Koj również powinien wylecieć z boiska po faulu na Haydarym.
Legia ostatni mecz fatalny, ale u siebie Wojskowi potrafią grać, szczególnie w lidze. Przypominam sobie drugą połowę w bieżącym sezonie z Jagiellonią, która nie wychodziła z własnej połowy. Jak Vuko nie rotuje to gra jakoś wygląda. Plusem jest to, że na dzisiejszy mecz trener gospodarzy będzie miał do dyspozycji kilku zawodników, którzy ostatnio nie grali. O to co powiedział Vuko na przedmeczowej konferencji:
"Chcemy wygrać mecz ligowy na naszym stadionie, bo trochę na to czekamy. Szykujemy się, żeby w sobotę zaprezentować się najlepiej jak potrafimy i świętować przy Łazienkowskiej pierwsze zwycięstwo w rozgrywkach ligowych. Jest trochę zamieszania wokół "Antoli" w ostatnim czasie. W sobotę na pewno będzie do naszej dyspozycji i prawdopodobnie wyjdzie na boisko"
Oprócz Antolicia w kadrzej meczowie mogą znaleźć się Paweł Wszołek oraz Josip Juranović. Obaj rozpoczęli treningi w tym tygodniu. Na pewno na ławce zabraknie nowego nabytku Joela Valencii.
Legia potrafi wykorzystać błędy rywala. Do składu wraca mocny punkt środkowej linii Domagoj Antolić. Kilka prostopadłych piłek powinien posłać pomiędzy obrońców gości. Jak wspomniałem dla mniej kluczem do zwycięstwa jest pojawienie się w składzie Michała Koja i Adriana Gryszkiewicza. Trener Brosz nie ma innego wyboru. Póki co za Pawła Bochniewicza zastępcy nie ma. Ciekawostką jest fakt, że Górnik Zabrze jest drugą drużyną pod względem meczów, która nie wygrała na Łazienkowskiej. Licznik przed dzisiejszym spotkaniem zatrzymał się na 20 meczach bez zwycięstwa. Pierwsze miejsce pod tym względem zajmuje Szombierki Bytom- 24. Po dzisiejszym spotkaniu drużyna z Zabrza w bilansie będzie miała popularne "Oczko".