Koszykówka Toronto Raptors 94:115 Cleveland Cavaliers

    Przenosimy się za ocean, do najlepszej koszykarskiej ligi świata, czyli NBA. Trwają tu już w najlepsze półfinały Konferencji, mnie jak widać zaciekawiło starcie, do którego dojdzie w Air Canada Center, gdzie miejscowi Raptors będą walczyć o przedłużenie serii z Cavaliers. Po dwóch meczach w Ohio ekipa LeBrona Jamesa prowadzi bowiem 2-0 i nie wygląda wcale jakby miała ochotę zwalniać tempo. Ja ja widać stawiam na kolejne zwycięstwo podopiecznych Tyrona Lue, już wyjaśniam dlaczego. Na początek jednak kilka słów o obu teamach.

    Na pierwszy ogień gospodarze, którzy rundę zasadniczą zakończyli na trzecim miejscu z bilansem 51-31. W pierwszej rundzie los skojarzył ich z Milwaukee Bucks, z którymi podopieczni trenera Casey'a mieli bardzo ciężką przeprawę, szwankowała ich ofensywa, rozczarowywali podkoszowi, obrona Raptors nie mogła znaleźć zaś odpowiedzi na młodego skrzydłowego Antetokounmpo. Ostatecznie udało im się wyszarpać awans, ale problemy pozostały, baaa, pierwsze dwa mecze w Cleveland obnażyły je zupełnie. Raptors nie radzą sobie z rotacjami Cavs,  przeciętnie grają liderzy, czyli DeRozan i Lowry, no i pozostaje po raz kolejny problem krycia LeBrona Jamesa. W zeszłorocznych finałach Konferencji LBJ robił praktycznie co chciał, teraz (mimo sprowadzenia solidnego w obronie Tuckera) jest w zasadzie jeszcze gorzej. W dwóch pierwszych meczach LBJ notował średnie na poziomie 37 oczek, do tego szaleje Irving, ławka robi swoje, no w takiej formie chyba tylko Warriors mogą Kawalerzystom zagrozić w obronie tytułu.

    Z drugiej strony mamy Cavs, którzy pierwszą rundę przeszli sweepem, ogrywając 4-0 Indianę Pacers. Seria ta nie była jednak tak łatwa jak by się wydawało, świetną robotę robił bowiem George, Indiana wytrzymywała tempo Cavs, przez co mieliśmy kilka wyrównanych końcówek. Ewidentnie jednak ten świetny początek dał pozytywnego kopa LeBronowi i spółce, w pierwszych dwóch meczach u siebie wyglądali oni bowiem jak czołg, piłka krążyła jak po sznurku, liderzy trafiali, swoje pod koszami robił Thompson, a sami Kawalerzyści idealnie wykorzystywali zmiany w kryciu przy pick&rollach (chociażby gdy Irvinga przejmował podkoszowy albo Love'a gracz obwodu), co dawało im masę dobrych pozycji do rzutu.

    Podsumowując, must win game dla Toronto, które jednak jak dotąd wygląda bardzo przeciętnie... Męczarnie z Bucks, gdzie szalał Antek, teraz jeszcze większe męczarnie z Cavs, z tą różnicą, że tu nie ma jednego gracza, a LBJ dostaje wsparcie zarówno od innych gwiazd jak i graczy zadaniowych. Nie wiem szczerze mówiąc do na dziś wymyśli trener Casey, czy będą jakieś zmiany w rotacji, ale na tę chwilę wygląda to dla ekipy z Kanady bardzo słabo, ciężko szukać tam tak naprawdę jakichkolwiek ich przewag, Cavs też na pewno na pół gwizdka grać nie będą, bo chcą jak najszybciej serię skończyć, żeby oszczędzać energię. Co tu więcej pisać, kurs wybitny nie jest, ale po tym co widzieliśmy w pierwszych dwóch meczach wydaje się warty grzechu. Próbujemy!!!



Typ: 2 (OTH)Dodane przez: @kosmos111Kurs: 1.62 Porównaj kursyFortunaDodano: 2024-04-25 13:46
Wejdzie? Tak100%Nie0%

Bonus od

    Komentarzy (0)

    Jeszcze nie ma żadnego komentarza. Może rozpoczniesz dyskusję?
    Musisz być zalogowany

    Typy bukmacherskie na dziś 0

    Pokaż więcej postów
    Zgłoś błąd