Kamil Syprzak po obronę tytułu Klubowego Mistrza Świata! FC Barcelona - Fuchse Berlin
Można powiedzieć, że jest to rewanż za ubiegły rok, gdzie w finale zagrały te same ekipy oraz za 2015, w którym spotkały się w półfinale. Same KMŚ ostatnio straciły dla mnie bardzo dużo na wartości i do znudzenia widzimy te same kluby co na pewno nie jest fajne i już dawno się przejadło. Podobnie jest z samą drabinką turnieju. Każde KMŚ ma 3 zespoły z Europy, a więc z góry wiadome było, że jedna z europejskich drużyn trafi do tej łatwiejszej części i w tym roku te szczęście miało Fusche, chociaż nie bez kłopotów awansowali do wielkiego finału. W pierwszym meczu z Taubate rozstrzygnęli wszystko szybko w pierwszej połowie, którą ostatecznie wygrali ośmioma trafieniami jak i potem cały mecz 33:25, ale w półfinale z Al Sadd aż tak łatwo nie było, bo po trzydziestu minutach na tablicy wyników było tylko 11:9, ale w ostateczności dobra druga połowa i awans po zwycięstwie 26:20. Przyjrzymy może się teraz kadrze zespołu z Berlina i przed sezonem największym wzmocnieniem było pozyskanie Waela Jallouza z... Barcelony i na pewno będzie to dla niego wyjątkowy mecz. Ciekawie również wygląda transfer Marsenicia z Vardaru, ale stracili też Fatha czy Vukovicia. Mimo, że w klubie jest naprawdę sporo znanych nazwisk jak Heinevetter, Drux, Gojun, Kopljar, Mandalinic, Zachrisson czy Lindberg, to brakuje mi tego 'czegoś' co w 2015 spowodowało, że Fusche wygrało cały turniej eliminując w półfinale właśnie Barcelonę, a w finale pokonując Veszprem. Wtedy w klubie grali jeszcze Jaszka, Nenadić, Spoljaric czy Tonnesen i drużyna była dużo bardziej nieprzewidywalna.
Przejdźmy teraz do faworytów tego spotkania. Według mnie Barcelona ma wszystko by ten tytuł obronić. Do tego wyglądają najlepiej na tym turnieju w pierwszym meczu bez problemów pokonując Al-Najmę 37:28 i w półfinale rozbijając Montpellier 37:30, a przecież Francuzi w tym sezonie bronią wygranej w Lidze Mistrzów. Barcelona to jednak całkiem inna marka i nawet dość duże roszady kadrowe tego nie zmieniają. Ze stolicą Katalonii przed sezonem pożegnali się tacy zawodnicy jak ww. wspominany Jallouz, ale i legendy Barcelony Morros i Rivera, oraz Ristovski i Lenne (ostatni poszedł na wypożyczenie). Można powiedzieć, że są to duże straty, ale nie kiedy ściągasz Mollera i Kleina z Flensburga, Petrusa z Szegedu, Mortensa z Hannoveru, Fabregasa z Montpellier i Duarte z Orlen Wisły Płock. Do tego ich zmiana pokoleniowa przebiega wręcz imponująco, bo mają tylko trzech zawodników powyżej 30 roku życia, ale za to jak doświadczonych Tomasa, Entrerriosa i Sorhaindo. Mieszanka doświadczenia z przewagą młodości może odnieść spektakularny sukces, bo ma 'te coś', tę dozę szaleństwa, której brakuje mi u rywali.
Według mnie Barcelona znów zostanie Klubowym Mistrzem Świata. Mają lepszych zawodników na każdej pozycji, lepiej prezentują się na tym turnieju oraz ich ławka wygląda dużo lepiej jakościowo. Fusche obecnie to taka 'standardowa' drużyna. Dość silna by ogrywać większość drużyn z Bundesligi, ale za słaba by walczyć z Flensburgiem i ekipami od Flensburga mocniejszymi, a Barcelona jest taką drużyną. Tylko Silvo w bramce mógłby odmienić losy tego spotkania, ale po drugiej stronie stoi przecież Perez de Vargas ewentualnie Kevin Moller, którzy są jeszcze bardziej klasowymi bramkarzami. Nie ma tu wielu furtek dla Fusche i wydaje mi się, że podzielą los Montpellier przegrywając w tym finale dość wyraźnie. Dam na ten typ 75% szans powodzenia.