GKS Tychy - Raków Częctochowa GKS Tychy 71 - Rakow Czestochowa
Oba zespoły mają na koncie 46 punktów i mogą jeszcze marzyć, ale nadzieje na ekstraklasę podtrzymać może tylko wygrana. Jedno jest pewne – ktoś przeżyje dzisiejszego wieczoru gorzkie rozczarowanie…
W obu klubach mówiło się o ekstraklasie. W Tychach – głównie przed sezonem i na jego początku, bo potem drużyna spisywała się na tyle kiepsko, że zimę spędziła tuż nad strefą spadkową. Raków był wtedy na najniższym stopniu podium i zbroił się po zęby, by wiosną dopiąć swego. Wszedł w nią jednak źle, w pewnym momencie osunął się nawet na 11. miejsce. Na właściwe tory wrócił dopiero w końcówce kwietnia. 1:0 w Chojnicach, 2:1 ze Stomilem, pechowe 1:1 w Bielsku-Białej, 2:1 z Ruchem… Takie wyniki czterech ostatnich meczów przywróciły wszystkim w Częstochowie nadzieję, że ten sezon nie jest jeszcze stracony.
Oba kluby są bardzo mocne. Tychy grają rewelacyjnie przed własną publicznością (trzydzieści jeden punktów w piętnastu meczach), natomiast nikt od Rakowanie gra lepiej na wyjazdach (dwadzieścia sześć punktów w piętnastu meczach).
Jak przyznaje bramkarz gości Mateusz Lis:
Chcemy wygrać z każdym z tych rywali i awansować. Starcie w Tychach będzie kluczowe
Piłkarze GKS-u wygrali w ostatniej kolejce wyjazdowy mecz z Puszczą Niepołomice 2:1, natomiast ograł takim samym rezultatem Ruch Chorzów, grając przed własną publicznością.
Droga po marzenia wiedzie przez dzisiejszy wieczór. GKS i Raków
„urządza” wyłącznie wygrana, dlatego trudno nie ostrzyć sobie zębów na
to widowisko. Obie drużyny, aby marzyć o Lotto Ekstraklasie, muszą zwyciężyć i uważam, że będziemy świadkiem bardzo zaciętego i dobrego widowiska, w którym padnie kilka goli.